Ula o Edmundzie w „Sanatorium miłości”: „nawet gdzieś tam go broniłam, co nie zostało pokazane”
Urszula z Poznania jest jedną z uczestniczek siódmej edycji „Sanatorium miłości”. Kuracjuszka, która na co dzień pracuje jako pielęgniarka, szybko zyskała sympatię widzów. Skradła również serce Stanisława. „Stanley” z Mysłowic nie był jej jedynym adoratorem. Na początku programu o względy seniorki starał się m.in. Zdzisław, a granicę w relacji z Edmundem zaznaczyła bardzo szybko, co nie miało negatywnego wpływu na ich dalsze stosunki.
Ja na początku mu powiedziałam: „poznajmy się, my na pewno pary nie stworzymy”. I tańczyłam z nim i bawiłam się, i nawet gdzieś tam go broniłam, co nie zostało pokazane, no bo nie podobało mi się zachowanie Ani
- wyznała w wywiadzie dla RMF FM, nawiązując do tego, co wydarzyło się w szóstym odcinku programu.
Czytaj także: Ula oceniła zachowanie Ani w „Sanatorium miłości”: „powinna skorzystać ze swojej elokwencji i inteligencji”
Edmund wywołał burzę w „Sanatorium miłości”
Przypomnijmy, że do konfliktu między uczestnikami doszło już wcześniej, co TVP pokazała w czwartym epizodzie. Energiczny kulturysta z Żagania regularnie prezentował swoje mięśnie i chętnie opowiadał o swoich osiągnięciach. Pewny siebie mężczyzna nie unikał flirtów i szybko decydował się na osobiste wyznania. Takie zachowanie szybko przytłoczyło uczestników.
Grupa jest zdegustowana i zmęczona Edmundem. Dziewczyny są też już zmęczone jego zaczepkami, wyznawaniem miłości itd. My patrzymy na to z takim politowaniem. Żal mi chłopa
- komentował wówczas sytuację Stanley. Kuracjusze zarzucali Ediemu, że jest zbyt zaborczy, a jego zachowanie bywa przytłaczające. Po interwencji Marty Manowskiej sprawa została wyjaśniona ze spokojem i wydawać by się mogło, że wszystko skończy się dobrze. Jednak niedługo później okazało się, że kontynuowane przez Edmunda zaloty stały się frustrujące dla Anny, która już wcześniej odrzuciła jego zaręczyny. Nauczycielka postanowiła zakończyć tę nieprzyjemną dla niej relację publicznie, co wcześniej zapowiedziała w rozmowie z Elą i Bogdanem. Podczas spotkania wszystkich kuracjuszy zwróciła się do adoratora, nie kryjąc silnych emocji:
Nie chciałam cię zranić, znosiłam twoje podrywy z godnością. Nie kocham cię, nie jestem za tobą, patrzeć na ciebie nie mogę. Nie mów, że ci daję sygnał, bo nie daję. Rób człowieku, co chcesz, tylko z daleka ode mnie.
Czytaj także: Stanisław z „Sanatorium miłości” ujawnia kulisy kłótni Anny i Edmunda. „Doznał szoku”
Szokujące zachowanie nauczycielki z Lubuska. „Niepotrzebnie tak wyszło”
Słowa nauczycielki i sposób ich wypowiedzi wstrząsnął mężczyzną. Zszokował również widzów i niektórych uczestników. Ula nie szczędziła słów krytyki względem nauczycielki z wieloletnim staże. Pielęgniarka przyznała, że problem można było rozwiązać w inny sposób, a zachowanie matematyczki – w jej opinii – miało również wpływ na uczucia Ediego.
Tu Ania mówiła: „nie”, a za chwilę gdzieś tam go okręcała, skakała na niego, tańczyli razem. A facet, prosty facet myślał, że może ona znowu mu daje jakąś szansę, daje nadzieję. (…) Edmund był prostym człowiekiem, ale też miał fajne zalety. On nikogo na pewno by nie chciał skrzywdzić. Może za szybko się zakochał… Niepotrzebnie tak wyszło. Z drugiej strony nie wiem, czy Edmund by odpuścił, bo on już się tak dziwnie zakręcił…
- podsumowała w rozmowie z RMF FM.