Był nadzieją polskiej siatkówki. Właśnie mija 20 lat od jego śmierci

16 września 2005 roku świat polskiej siatkówki na chwilę się zatrzymał. Tragiczny wypadek samochodowy odebrał życie Arkadiuszowi Gołasiowi – utalentowanemu środkowemu reprezentacji Polski, którego kariera dopiero nabierała rozpędu. Dziś, dwadzieścia lat po tej tragedii, wspominamy sportowca, który swoją pasją, uśmiechem i determinacją zjednał sobie serca tysięcy kibiców i kolegów z boiska.
fot. Paweł Jaskółka/Bartek ZborowskiPAP

Początek wielkiej kariery

Arkadiusz Gołaś urodził się w Ostrołęce, gdzie stawiał pierwsze siatkarskie kroki. Już wtedy wyróżniał się nieprzeciętnym talentem i pracowitością. Szybko trafił do MKS MOS Wola Warszawa, a następnie do AZS Częstochowa, gdzie jego kariera nabrała tempa. To właśnie w Częstochowie opiekował się nim Ryszard Bosek, który nie tylko dostrzegł w nim ogromny potencjał, ale także wprowadził do reprezentacji Polski.

„Talent miał ogromny i już wtedy dużo potrafił. Nie był konfliktowy. Od nowego sezonu miał grać w znanym klubie. Cieszył się z tego kontraktu. Wszystko było przed nim” – wspominał Bosek, który jako pierwszy powołał Gołasia do kadry narodowej w 2001 roku.

Spełnione marzenia i plany na przyszłość

Gołaś nie tylko zachwycał na boisku, ale także poza nim. Był człowiekiem pełnym pozytywnej energii, uśmiechu i życzliwości. W 2005 roku, tuż przed tragicznym wypadkiem, wziął ślub z Agnieszką, z którą planował założyć rodzinę. Ich wspólna przyszłość rysowała się w jasnych barwach – nowy kontrakt we włoskim klubie, marzenia o dziecku, plany na kolejne lata.

Niestety, los okazał się okrutny. Wczesnym rankiem, niedaleko Klagenfurtu, samochód prowadzony przez Agnieszkę uległ wypadkowi. Dla wielu bliskich i kibiców był to szok, z którego trudno było się otrząsnąć.

Tragedia, która poruszyła cały siatkarski świat

Wspomnienia o tamtym dniu do dziś wywołują łzy wzruszenia. Agnieszka Gołaś, żona Arkadiusza, w wywiadzie dla magazynu „Gala” opowiadała o dramacie, który rozegrał się w mgnieniu oka.


Migawki. Jedno mrugnięcie powiek: wsiadamy do samochodu, drugie mrugnięcie: szpital. Trzecie: już są rodzice i mówią, co się stało. (…) Wiem tylko, że natknęłam się w bagażu na kolczyki ślubne, zaciskałam je w dłoni i płakałam. Byłam nieobecna. Nie chciałam brać lekarstw uspokajających.

– wspominała.

Wiadomość o śmierci Gołasia wstrząsnęła nie tylko środowiskiem sportowym, ale i całą Polską. Na pogrzebie, który odbył się 22 września 2005 roku, pojawiły się tysiące kibiców, działaczy i kolegów z boiska. „Kibice w pożegnalnym geście unieśli do góry klubowe szaliki. Trumna otulona koszulką z numerem 16 powędrowała do grobu. «Arek Gołaś» – skandowali fani siatkówki. Krzyczeli tak, jak czynili to dotychczas na wielu meczach swojego idola” – relacjonował „Tygodnik Ostrołęcki”.

Dziedzictwo, które trwa

Arkadiusz Gołaś rozegrał w reprezentacji Polski 141 meczów. Ostatni – 8 września 2005 roku przeciwko Portugalii podczas mistrzostw Europy w Rzymie. Rok po jego śmierci polska kadra zdobyła wicemistrzostwo świata w Japonii, dedykując srebrny medal właśnie Gołasiowi. Zawodnicy na podium stanęli w koszulkach z numerem „16” – tym samym, który nosił Arek.

Jego największym przyjacielem był Krzysztof Ignaczak, który po śmierci Gołasia grał z jego numerem na koszulce. „Tak bardzo brakuje tego gościa. «Przyjaciele – jedna dusza w dwóch ciałach» – Arystoteles” – pisał Ignaczak na swoim blogu.

Również trener Raul Lozano, który prowadził reprezentację Polski, nie krył wzruszenia. „Był niezwykle lubiany. Miał zdrowe podejście do życia. Uśmiech nie schodził mu z ust, a pozytywną energią zarażał każdego” – wspominał Argentyńczyk, który po informacji o wypadku odwołał swój urlop, by towarzyszyć rodzinie Gołasia w tych trudnych chwilach.

Pamięć, która nie gaśnie

W 2006 roku Arkadiusz Gołaś został pośmiertnie odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego za wybitne osiągnięcia sportowe. Od tego czasu corocznie rozgrywany jest Memoriał Arkadiusza Gołasia, który gromadzi najlepsze drużyny i przypomina o niezwykłym talencie, jaki straciła polska siatkówka.

źródło: RMF, PAP

Czytaj dalej: